Page 33 - 890693_GWK_podrecznik_kl3_cz 2_2019
P. 33

49.  Ważna cecha – szacunek



                On i jego rodzina musieli jechać ciężarówką, razem z pudłami arbuzów,
            czapek, a może śrubokrętów. Czasem podskakiwali na wertepach, potem
            sunęli gładko po lepszej drodze, a niekiedy nieruchomieli na postoju, który

            mógł być zwykłym odpoczynkiem kierowcy, ale też przejściem granicznym
            albo wojskową kontrolą. (…)

                Nagle od strony wejścia rozległ się zgrzyt żelaznej sztaby i do wnętrza
            ciężarówki chlusnęły strumienie oślepiającego światła. Szamid zobaczył,
            że czyjeś ręce rozmontowują przegrodę z kartonowych pudeł, a potem

            w jasnym prostokącie wejścia pojawiły się ciemne sylwetki w nieznanych
            mundurach. Chłopiec usłyszał ostry

            męski głos mówiący coś w obcym
            języku i ciche pytanie mamy:
                — Przepraszam, czy jest tu wojna?

            (…)



                — Stój! Jemu nie dawaj! To
            Czeczeniec! — od tych słów pani
            Krysi-Kucharki skurczył się jeszcze

            bardziej.
                Jadalnia zastygła w ciszy i

            bezruchu, a wszystkie oczy zwróciły się ku okienku. Szamid pokornie się
            ukłonił i już miał odejść, kiedy surowy, władczy głos osadził go na miejscu.
                — A ty dokąd? — spytała królowa kuchni. (…)

                Pani Krysia-Kucharka zniknęła w przepastnych czeluściach kuchni. Chwilę
            później wróciła, niosąc niewielki blaszany garnuszek.

                — No to masz — powiedziała, nakładając na talerz Szamida duszone udko
            kurczaka. — Ale pamiętaj, że dziobem kłapiemy tylko w celach spożywczych!
                Pani Druga-Kucharka ze zdumienia omal nie upuściła kotleta.

                — No co? — mruknęła władczyni stołówki. (…) — Oni nie jedzą
            wieprzowiny.

                — Dlaczego? — Wykrztusiła jej koleżanka.
                Pani Krysia-Kucharka wzruszyła ramionami i powiedziała:
                — Nie mam pojęcia, ale to podobno dla nich ważne. (…)


                                                                    Fragment opowiadania Pawła Beręsewicza



                                                                                                          31
   28   29   30   31   32   33   34   35   36   37   38