Page 74 - 890693_GWK_podrecznik_kl3_cz 2_2019
P. 74

68. Rozpoczynamy nowy rok




          Sylwester



             Moja mama często się żali, że nie ma gdzie potańczyć, chociaż tak to lubi.
          Tato nastawia jej wtedy jakąś muzykę i namawia, żeby się nie krępowała.

             — Możemy nawet robić za publiczność — powtarza, puszczając do mnie
          oczko.
             Tylko raz do roku nie żartuje sobie na ten temat, zamawia stolik

          w restauracji, zakłada najlepszy garnitur i idą z mamą witać Nowy Rok.
              — Będziecie znów szaleć do białego rana? — spytałem, kiedy mama

          mierzyła przed lustrem długą zieloną suknię.
             — Mam nadzieję. — Uśmiechnęła się i spytała: — Nie wyglądam w tym
          grubo? Jak myślisz, Kajteczku?

             Mama nigdy nie wygląda grubo, chociaż czasami tak jej się wydaje.
          Powiedziałem więc, że moim zdaniem raczej za chudo, ale wtedy znów się

          zmartwiła i przebrała zaraz w krótką czarną sukienkę, powycinaną w różnych
          miejscach.
             — Będzie ci zimno… — przestraszyłem się, ale ona mi przypomniała, że

          będzie przecież szaleć przez całą noc.
             Pomyślałem, że tatuś całkiem niepotrzebnie zamawiał ten stolik, skoro

          nie będą przy nim siedzieć, ale wolałem już nic nie mówić. Spakowałem
          do mojego plecaka dwie rakiety — Zielonego Smoka i Żółtego Węża,
          grę Monopol, piżamę i szczoteczkę do zębów i byłem gotów przenieść się

          do dziadków, którzy zaprosili mnie na sylwestra.
             Przed wyjściem mama udekorowała mnie jeszcze muszką w kropki. Dobrze

          że tego chłopaki nie widzieli, bo wyglądałem bardzo dziwnie.
             U dziadków w dużym pokoju wisiały baloniki i serpentyny, a na stole stały
          różne pyszności. Najpierw trochę sobie podjedliśmy, a potem pograliśmy

          w moją grę, a jeszcze potem zaczęliśmy oglądać na wideo śmieszny film
          o zwierzętach. Oczy już mi się kleiły, ale nie chciałem położyć się przed

          północą.
             Kiedy zegar wybił dwunastą, dziadek otworzył specjalnego szampana
          dla dzieci, który smakował jak gazowany sok, i złożyliśmy sobie życzenia.

          Zadzwonili też rodzice, ale rozmawialiśmy bardzo krótko, bo mama śpieszyła
          się poszaleć, a ja — puścić wreszcie w ogródku moje race.



          72
   69   70   71   72   73   74   75   76   77   78   79