Page 22 - 881230_OTO_JA_KL_3_PODR_CZ-1_HUMA
P. 22

4



                                                    Noskawery
      Co w życiu naprawdę się liczy?

                – Może byś na dwór poszła, zamiast gapić się w telewizor?! – zawołała z kuchni
             babcia.

                Zuzia jednak nie chciała wychodzić. (...) Na ekranie kot gonił mysz, ale zawsze,
             kiedy już się wydawało, że ją dopadnie, ta okazywała się sprytniejsza i robiła mu

             taką krzywdę, że żaden kot spoza telewizora na pewno by jej nie przeżył. (...) Po-

             tem były reklamy różnych rzeczy, które każdy fajny dzieciak powinien mieć, robić,
             zjadać lub wypijać. Czaderskie soczki, megaodlotowe zabawki, superziomalskie

             czapeczki i słitaśne gadżety – wszystko to mrugało, migało, pulsowało kolorami
             i obiecywało szczęśliwe dzieciństwo.

                Na jednej z reklam grupka ładnych, zdrowych, roześmianych, kolorowo ubra-

             nych dzieciaków wyginała się w rytm energicznej muzyki i rapowała w stronę sto-
             jącego na uboczu fajtłapowatego okularnika: „Patrzcie na frajera, je, je, je! Nie ma

             noskawera, je, je, je! Wszyscy równi goście, aha, aha, aha! Noskawery noście, aha,

             aha, aha!”. Fajtłapa, który nagle zrozumiał swój błąd, natychmiast wkroczył do
             sklepu, a tam sam Jackson Beever podał mu najnowszy noskawer marki Nosox

                                          z  kilkunastoma  zapachami,  elektronicznym  czujnikiem

                                          temperatury i funkcją masowania. Kiedy okularnik wró-
                                           cił do kolegów, nagle okazało się, że wcale nie jest taki

                                           fajtłapowaty i robiąc żółwika z resztą dzieciaków, zara-
                                           pował: „Czuję się na spoksie, gdy mam nos w Nosoxie”.

                                              – W tym roku dodam trochę więcej kopru – powie-

             działa babcia, widząc wnuczkę opartą o framugę. – Chociaż i tak nie wiem, co mi
             z tego wyjdzie. Nigdy nie kisiłam pod koniec października. Tyle miałam rzeczy na

             głowie, że jakoś nie mogłam się zebrać.
                – Szkoda, że nie mam noskawera! – boleśnie westchnęła Zuzia.

                Bacznie obserwowała, czy na pewno zasiane przez nią ziarenko padło na żyzną

             glebę babcinej wrażliwości.
                – W zeszłym roku było z nimi coś nie tak, prawda? – spytała babcia.

                – Z noskawerami?

                – Z ogórkami. Tylko już nie pamiętam, czy były za słone, czy za mało słone.
                – Tak – mruknęła Zuzia, a babcia obrzuciła ją czujnym spojrzeniem.




          20
   17   18   19   20   21   22   23   24   25   26   27