Page 35 - 881230_OTO_JA_KL_3_PODR_CZ-1_HUMA
P. 35

Kiedy przełazili przez płot otaczający najmniejszy domek, stojący w ogrodzie
            porośniętym najwyższą trawą, księżyc przyglądał im się z ciekawością. Przebiegli

            obok gruszy, zatrzymali się przy drzwiach do piwnicy i podnieśli wycieraczkę.

               W blasku księżyca rzeczywiście błysnął klucz. Wsunęli go do zamka starych,
            niemalowanych  drzwi,  a  kiedy  go  przekręcali,  metal  zazgrzytał  ostrzegawczo.

            Znieruchomieli.

               – Ty pierwszy – szepnęła Lisa.
               – Nie ma problemu. – Bulek przełknął ślinę. (...)

               Bulek poświecił latarką na wyłącznik przy drzwiach. Lisa go przekręciła i chwi-
            lę później piwnicę, w której powstawały wynalazki doktora Proktora, zalało białe

            światło. Stały tam kotły, parowary i wiadra, a na półkach zatrzęsienie słoików

            z rozmaitymi rodzajami proszków i chemikaliów. Mnóstwo metalowych rurek,
            szklanych rurek, plastikowych i innych rurek. (...) Spojrzenie Lisy przesuwało się

            dalej. W końcu zatrzymało się przy prawie pustym słoiku z czymś truskawkowo-
            czerwonym na dnie. Ale to nie czerwień truskawek przyciągnęła jej wzrok, tylko

            etykietka. Wyglądała tak:















































                                                                                                        33
   30   31   32   33   34   35   36   37   38   39   40