Page 48 - 881230_OTO_JA_KL_3_PODR_CZ-1_HUMA
P. 48

10




              1.  Przeczytaj w opowiadaniu zdania i wyrazy zapisane pogrubioną czcionką. Wyobraź sobie
      Szacunek dla tych, którzy odeszli
                  i powiedz, o czym może być to opowiadanie. Zapisz swój pomysł w zeszycie.
              2.  Przeczytaj wszystkie fragmenty opowiadania samodzielnie lub wspólnie z innymi dziećmi
                  w klasie. Porównaj je ze swoim pomysłem na treść opowiadania.


                               Kiedy kiedyś, czyli Kasia, Panjan i Pangór


                – Co się Panu stało z włosami?!

                – Wyobraź sobie, że nagle zerwał się wiatr i strząsnął mi je z głowy na ziemię
             jak jesienne liście…

                Od kiedy Kasia sięgała pamięcią, (...) pan Jan był stary, ale nigdy niczego mu

             nie brakowało. Miał nos, uszy, nogi, ręce. Miał nawet włosy, choć mniej niż tata,
             Sebastian czy Bartek. A teraz włosów nie miał.

                – Gdzie jest Panjan? – spytała mamy, kiedy któregoś dnia nie zobaczyła sta-
             ruszka przed domem, na ławce wśród brzózek, na której przesiadywał, karmiąc

             gołębie.

                – Pan Jan jest w szpitalu – odpowiedziała mama. – Jest chory. (...)
                A teraz, kiedy po kilku tygodniach wrócił ze szpitala łysy jak kolano, pan Jan

             mówił ze śmiechem, że włosy z głowy strząsnął mu jesienny wiatr. (...)
                Od tamtej pory prawie wszystko było jak wcześniej, jak przed szpitalem. Pan

             Jan długo przesiadywał na ławce i karmił gołębie, a kiedy Kasia siadała przy nim,

             dawał jej trochę okruchów, żeby mogła sypać je sama.
                – Dlaczego panu tak się trzęsą ręce? – spytała kiedyś, widząc, że trudno mu

             trafić dłonią do torebki z pokruszonym chlebem.

                – Próbuję przechytrzyć gołębie – roześmiał się staruszek. – One myślą, że
             rzucam w lewo, a ja rzucam w prawo, one – że tu, a ja tam… Taka zabawa…

                Co jakiś czas Kasia dostrzegała u pana Jana inne zmiany, nie tylko brak wło-

             sów i drżące dłonie. Bywało, że na jego czole pojawiał się plaster, a na rękach
             punkciki z fioletową obwódką, jak ukłucia wielkiego komara. Któregoś dnia nie

             umiał sobie przypomnieć, jak Kasia ma na imię.
                – Przecież jeszcze wczoraj pan pamiętał! Jestem Kasia, Kasia, Kasia! – wo-

             łała dziewczynka z niedowierzaniem.

                – No, wiesz… – przekomarzał się pan Jan, wesoło, lecz również ze wstydem.
             – Ludzie czasem zmieniają imiona. Miałem kiedyś w klasie koleżankę, daw-



          46
   43   44   45   46   47   48   49   50   51   52   53