Page 146 - 881216_polski_pod_kl6_cz_1
P. 146
tak niezmierna, że czerwony, roześmiany na gębie, czyniłem nad
zwyczajne wysiłki, aby zblednąć, co mi się nawet w pewnym stop
niu udało, tak że każda kobieta byłaby zachwycona. Tak! Każda,
ale nie to czarne cudowne półdiablę. Wszystkiego jej było za mało,
bo wiedziała – o, przeklęta! – że chodziłem nad rzekę, wypatrując
głębin, a koledzy moi powiedzieli jej, że chcę się utopić z miłości. Ja
wprawdzie wypatrywałem ryb, ale przecież mogłem się też i uto
pić. Wszystko przecież jest możliwe. Ona już zdołała rozpowiedzieć
4
4 pensjonat – tu: ośrodek miesz- w całym pensjonacie , że jest taki, co się dla niej z miłości dziś, jutro
kalny dla dziewcząt utopi. Ponieważ się nie utopiłem, więc naturalnie żal do mnie i pre
tensje, bo ona jest skompromitowana, bo ją naraziłem na wstyd, bo
się z niej śmieją.
Chcąc nadrobić to małe zaniedbanie w miłosnej furii i aby jej po
kazać, że choć mam gębę małpy, jednak jestem zdolny do czynów
bohaterskich, dokonałem dzieła trudnego, na które nie każdy był
by się ważył, choć go często próbowano: zjadłem na jej cześć przy
świadkach litr czarnych czereśni razem z pestkami. Czyn ten, wspa
niały i ujmujący, byłby zaimponował samej Kleopatrze. Słusznie więc
oczekiwałem nagrody w formie uśmiechu albo radosnego zdumienia.
– Czy pani mnie uwielbia? – zapytałem, drżący.
– Mam wrażenie, że nie! – odpowiada mi ona.
– Nie??? Czy pani wie, co ja dla pani zrobiłem?
– Nie zajmuję się drobnymi plotkami...
– Drobnymi plotkami? Proszę pani, czy pani wie?...
– Nie bardzo jestem ciekawa!
– Panno Linko! Ja zjadłem litr czereśni z pestkami!!!
– Ach, nadzwyczajne! A czy pan wie, co zrobił Leszek?
– Który Leszek?
– Ten w okularach.
– Gardzę nim!
– W takim razie gardzi pan bohaterem!
– Oj, zaraz bohater!
– A tak! – zawołała ona z blaskiem w głosie i z promieniem w spoj
rzeniu. – Leszek zjadł sztuczne kwiaty z mego kapelusza razem ze
wstążką!...
5
5 mandryl – gatunek małpy Osłabłem! Tak, ten mandryl Leszek pokonał mnie w miłosnym
szaleństwie. Leszek był młodszy i miał strawniejszy niźli ja żołądek,
ale przecież i ja dokazałem nie byle czego. Gdybym był wiedział,
6
6 afekt – gwałtowne uczucie, byłbym może spróbował, ale on mnie ubiegł; dla większego afektu
gorąca miłość i aby go pobić, musiałbym z kolei zjeść kalosze panny Linki, ponie
waż jednak miała ona lat dwanaście, więc nie był to drobiazg.
144
0717_881216_polski_kl6_cz_1_DRUK.indd 144 17.07.2019 20:09:49