Page 56 - 881216_polski_pod_kl6_cz_1
P. 56
Ciekawe! – Spróbujcie tego! – Joe uniósł miecz i zaatakował pierwszą po
Literatura fantasy ma wiele od- duszkę. Eksplodowało pierze. – I tego! I tego! – krzyczał, kłując i sie
mian. Interesująca jest m.in. pro- kąc drugą.
pozycja amerykańskiego autora Powstała chmura pierza tak gęsta, że ledwie widział własne ręce
Rogera Zelaznego [czyt. rodżera przed twarzą. Nagle wielki wałek od tapczanu zawirował nad nim i wy
zeleznego] (1937–1995) Kroniki mierzył morderczy cios w hełm, wbijając go chłopcu głęboko na oczy.
Amberu. Dziewięć powieści cy- Joe oślepł.
klu, którego pierwsza część nosi Dookoła wciąż narastał bitewny zgiełk. Stuki i brzęki, trzaski
tytuł Dziewięciu książąt Amberu, i huki... Krzyki triumfu i jęki porażki. Uderzenia. Pękanie. Wrzaski
łączy fantasy z fantastyką na- i piski. A ponad tym wszystkim potężny ryk smoka atakującego z po
ukową – science fiction [czyt. sa- wietrza. [...]
jens fikszyn]. O literaturze science Puk!
fiction na pewno trochę wiesz, Poobijany hełm zeskoczył wreszcie. Joe rozejrzał się, mrugając
ale więcej dowiesz się z dalszej
części podręcznika. niepewnie wśród zamieci pierza.
Hau!
– Henry! – krzyknął chłopiec. – Tutaj, piesku! W chwilę później
z chmury puchu wybiegł Henry z wywieszonym językiem. Joe przy
kucnął i podrapał go po karku.
– Dobry pies – powiedział. – Cieszę się, że nic ci się nie stało.
Ale gdzie jest reszta, co? No, gdzie wszyscy?
– Nie mogę mówić za pozostałych – odezwał się Randalf. – Ale ja
jestem tutaj.
– A ja tutaj, proszę pana – oznajmił Norbert.
– To znaczy gdzie?
– Nie wiem. – Ogr zastanawiał się przez chwilę. – Ale jestem.
I mam przy sobie Weronikę, która może poświadczyć.
– Za jakie grzechy... – westchnęła papuga. [...]
– Dokonaliśmy tego – oświadczył z dumą. – Wygraliśmy bitwę.
– W samej rzeczy – przyznał Randalf. Pospiesznie zwinął panta
3
3 pantalony – dawniej: długie, lony i wcisnął sobie do kieszeni. – Dzięki mojemu natchnionemu
szerokie spodnie, dziś: żartobli- dowodzeniu.
wie o szerokich, niezgrabnych – Tak, natchnionemu strachem – uzupełniła Weronika. – „Nor
spodniach bercie, ratuj! Pomocy!” – przedrzeźniała maga. [...]
– ROGATY BARONIE! – huknął Randalf. – Panie!
Rogaty Baron zatrzymał się i obejrzał z niewinną miną.
– Ktoś mnie wołał? – zapytał.
Randalf ruszył ku niemu, roztrącając stosy pierza i odłamków.
– To ja, panie – rzekł. – Randalf Mądry. Dostawca bohaterskich
wojowników oraz smoków w sytuacjach zagrożenia. – Uśmiechnął
się szeroko. – O ile pamiętam, zgodziliśmy się na osiemdziesiąt zło
tych wielkunów.
54
0717_881216_polski_kl6_cz_1_DRUK.indd 54 17.07.2019 20:09:06