Page 55 - 881216_polski_pod_kl6_cz_1
P. 55

–  Nadlatują  trzy  komody  i  szyfoniera !  –  ostrzegła  Weronika.         2   szyfoniera – wysoka, wąska
                                                     2
          Randalf pobiegł za Norbertem. Joe szedł za nim, odpędzając mie­                komoda z szufladami na bieliz-
          czem stadko przypalonych wieszaków.                                            nę i drobne przedmioty
            –  Niech  Margot  się  nimi  zajmie  –  rzekł  mag,  gdy  smoczyca
          przemknęła mu nad głową w pościgu za cofającym się batalionem
          podpórek do książek. – Norbercie! Norbercie! Wracaj tu i osłaniaj
          mnie! Proszę!
            W górze rozległ się potężny głos Margot.
            – Spróbuj tego, ty przerośnięta wiązko opału!
            Jej ogon świsnął w powietrzu i wymierzył zabójczy cios szerokiej
          skrzyni, nieudolnie rzeźbionej w misie. Skrzynia rozpadła się, rozsy­
          pując zawartość – jaskrawe kołdry z deseniem pluszowych misiów
          natychmiast pofrunęły na smoczycę.
            – Zostawcie mnie! – krzyknęła Margot, rozpaczliwie zdzierając
          kołdrę w pomarańczowo­czerwone misie, która owinęła jej się na
          łbie. – Aaargh!
            Kołdra chwyciła ją jeszcze mocniej.
            – Naftalina... – jęknęła Margot.
            Druga kołdra podfrunęła i z wilgotnym plaśnięciem opadła smo­
          czycy na pysk.
            – Fuj! – ryknęła Margot. – Ktoś tutaj ciągle moczy się w łóżku!
            – Jeszcze trzy szafy, dwie szafki nocne i komplet stolików! – wołała
          głośno papuga z ramienia Randalfa.
            Świsnęło, gdy pierwsza z szaf zanurkowała pod ostrym kątem.
            TRZASK!
            Drzwi  odskoczyły;  ze  środka  wysypał  się  oddział  gotowych  do

          walki bojowych poduszek.
            – Aaargh! Uff! Auć! – krzyczał mag, gdy zaczęły kłuć go w brzuch
          i okładać po głowie. – Ratunku! Na pomoc, Norbercie!
            – Mfffl! Blffl! – Margot runęła na ziemię obok Joego. Rozpaczli­
          wie próbowała uwolnić się z kołder. – Ramnffftunffu!
            Joemu kręciło się w głowie. Okrzyki bólu i przerażenia rozlegały
          się ze wszystkich stron; na ziemię spadało coraz więcej źle skrę­
          conych  szaf   i  lichych  komód.  Szyfoniera  runęła  wyjątkowo  nie­
          szczęśliwie i roztrzaskała się w drzazgi, wypuszczając zawartość.
          Spodenki, gorsety i pozwijane skarpetki wytoczyły się i włączyły
          do bitwy. [...]
            Joe odwrócił się i przyłączył do Norberta, który zmierzał z odsie­
          czą Randalfowi. Mag przegrywał starcie z dwoma różowymi atłaso­
          wymi poduszkami w kształcie serc.
            – Pomocy! – krzyczał, gdy przeciwnicy boksowali go po uszach.

                                                                                  53



   0717_881216_polski_kl6_cz_1_DRUK.indd   53                                                                 17.07.2019   20:09:06
   50   51   52   53   54   55   56   57   58   59   60