Page 111 - 881216_polski_pod_kl6_cz_1
P. 111
Hajże! Bij go!
Typki zwinnie odskoczyły przed świszczącym młyńcem, którym
otoczył się Reynevan, jeden dopadł od tyłu i wprawnym kopnięciem
pod kolano zwalił chłopca na ziemię, sam zawył i zatoczył się, chro
niąc oczy przed paznokciami siedzącej mu na karku Doroty Faber.
Reynevan dostał lagą przez bark, skulił się pod kopniakami i razami
kijów, zobaczył, jak jeden z typów ciosem pięści obala próbującego
interweniować Żyda. A potem zobaczył czarta.
Zbiry zaczęły krzyczeć. Strasznie.
Tym, co dobrało się do zbirów, nie był, rzecz jasna, żaden czart.
Był to wielki, smoliście czarny pies, brytan, noszący na karku najeżo
ną kolcami obrożę. Pies zwijał się przy zbirach jak czarna błyskawica,
atakował zaś nie jak brytan, ale jak wilk. Ciął kłami i puszczał. By ciąć
drugiego. W łydki. W uda. [...] A gdy upadli, w ręce i twarze. Krzyki
kąsanych zrobiły się makabrycznie cienkie. Aż włosy podnosiło.
Rozległ się przeszywający, modulowany świst. Czarny brytan na
tychmiast odskoczył od zbirów, siadł nieruchomo z postawionymi
uszami. Jak figura z antracytu . 22 antracyt – odmiana węgla
22
Na most wjechał jeździec. Ubrany w krótki szary płaszcz spięty kamiennego o metalicznym po-
srebrną klamrą, obcisły wams i szaperon z długim, opuszczonym łysku
23
24
na ramię ogonem. 23 wams – rodzaj kaftana noszo-
– Gdy słonko ponad wierzchołek tamtego świerka wyjrzy – prze nego przez mężczyzn od XVI do
mówił donośnie przybysz, prostując na siodle karego ogiera postać XVII w., usztywnionego i pod-
25
bynajmniej nie stolinową – puszczę Belzebuba waszym śladem, watowanego
26
szubrawcy. Tyle macie czasu, obwiesie. A że Belzebub jest chyży , 24 szaperon – rodzaj noszonego
27
doradzam bieg. A odradzam przerwy w biegu. dawniej nakrycia głowy
Obwiesiom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zemknęli w las, 25 kary – czarnej maści
kusztykając, pojękując i oglądając się strachliwie. Belzebub, jak gdy 26 stolinowa – olbrzymia
by wiedział, czym bardziej ich nastraszy, nie patrzył na nich, ale na
słońce i wierzchołek świerka. 27 chyży – szybki, prędki
Jeździec lekko popędził źrebca . Podjechał bliżej, z wysokości sio 28 źrebiec – dawniej: ogier, koń
28
dła przyjrzał się Żydowi, Dorocie Faber i Reynevanowi, który wsta
wał właśnie, macając żebra i ocierając krew z nosa. [...]
– No, no – powiedział wreszcie. – Sytuacja klasyczna. Jak w baj
ce. Bagienko, most, koło, tarapaty. I pomoc jak na zawołanie. Nie
przyzywaliście aby? Nie lękacie się, że wyjmę i każę podpisać cy
rografy?
– Nie – rzekł rabbi. – Nie ta bajka.
Jeździec parsknął.
– Jestem Urban Horn – oznajmił, patrząc wciąż wprost na Rey
nevana.
109
0717_881216_polski_kl6_cz_1_DRUK.indd 109 17.07.2019 20:09:24