Page 76 - polski_podrecznik kl4_cz2
P. 76
Wuj Tarabuk zatarł ręce z zadowolenia i wyciągnął z kieszeni butelkę z tajemniczym lekarstwem, aże-
by przepłukać gardło, nadwerężone głośnym odczytaniem świeżo napisanego wiersza.
Trudno uwierzyć, ile błędów ortograficznych zdążył popełnić wuj Tarabuk w tak krótkim wierszyku!
Zamiast „rzeka” pisał „żega”, zamiast „ptak” pisał „bdag”. Nie chcę wszystkich błędów wyliczać, aby
nie ośmieszać mego wuja, którego kocham i poważam. Zresztą sam wuj Tarabuk czuł, że pisze błędnie.
A chociaż nie mógł swych własnych błędów zauważyć, wszakże powtórnie wiersz przeglądając, zaczął
każde słowo o błąd podejrzewać. Szereg tych nieustannych podejrzeń tak go zmęczył, że wreszcie po-
prawiwszy „bdaga” na „bdacha”, zasnął snem nagłym, smacznym i pokrzepiającym. Spał, kiwając się
bezwolnie nad składanym stolikiem i co chwila pochrapując – bo wuj Tarabuk chrapać lubił i umiał.
Chmury zgromadziły się na niebie, morze rozbłysło srebrnymi wstęgami rozszumiałych pian, zerwała
się burza.
Wuj Tarabuk spał.
Wicher uderzył w stolik składany, porwał srebrny kałamarz i złote pióro i wrzucił je do morza.
Wuj Tarabuk spał.
Utonęło złote pióro i srebrny kałamarz. [...] Wicher powtórnie uderzył w stolik składany i zwiał wszyst-
kie papiery do morza. Były to – niestety! – wszystkie wiersze wuja Tarabuka, które napisał od lat dzie-
cinnych aż do chwili ostatniej. Wiersze zakołysały się na wzburzonych falach i zaczęły moknąć. Mokły,
mokły, aż przemokły i, ociężałe od wypitej wody, poszły na dno w ślad za kałamarzem i piórem.
Morze, poczuwszy w swej głębi rymowane utwory wuja Tarabuka, wzburzyło się jeszcze bardziej,
zaszumiało, zaryczało tak mocno, że wuj się nareszcie zbudził.
[...] Nie ujrzawszy na stoliku swych skarbów, zaczął płakać i wrzeszczeć, i wyrywać sobie włosy z gło-
wy [...], pobiegł z powrotem do domu, pochwycił wędkę największą, wrócił z nią na brzeg morza i za-
74