Page 84 - 881216_polski_pod_kl6_cz_1
P. 84

patrzyła prosto w słońce. Na jej twarzyczce, zwykle tak nieruchomej,
                                            grały teraz jakieś uczucia: niby radość, a niby żal…
                                               – Ona nie widzi! – szepnął mecenas opuszczając binokle. [...]
                                               Dziewczynka musiała siedzieć w pokoju. Na strych i do piwnicy
                                            nie wolno było chodzić. Nie słyszała ptaków ani drzew, a na po­
                                            dwórzu panowała straszna cisza. Nigdy tu nie wstępowali handlarze

                                                                    2
       2   druciarz – tu: wędrowny maj-     starzyzny ani druciarze , ani śmieciarki. Nie puszczano bab śpiewa­
       ster naprawiający rozbite na-        jących pieśni pobożne ani dziada, który grał na klarnecie, ani kata­
       czynia albo dziurawe garnki          ryniarzy.
                                               Jedyną jej przyjemnością było wpatrywanie się w słońce, które
                                            przecież nie zawsze jednakowo świeciło i bardzo prędko kryło się za
                                            domami.
                                               Dziewczynka znowu poczęła tęsknić. Zmizerniała w ciągu kilku
                                            dni, a na jej twarzy ukazał się wyraz zniechęcenia i martwości, który
                                            tak dziwił pana Tomasza.
                                               Nie mogąc widzieć, kaleka chciała przynajmniej słuchać wciąż
                                            najrozmaitszych odgłosów. A w domu było cicho…
                                               – Biedne dziecko! – szeptał nieraz pan Tomasz przypatrując się
                                            smutnemu maleństwu. „Gdybym mógł dla niej coś zrobić?” – myślał
                                            widząc, że dziecko jest coraz mizerniejsze i co dzień niknie.
                                               Zdarzyło się w tych czasach, że jeden z przyjaciół mecenasa miał
                                            proces i jak zwykle oddał mu do przejrzenia papiery z prośbą o radę.
                                            Wprawdzie pan Tomasz nie stawał już w sądach, ale jako doświad­
                                            czony praktyk umiał wskazać najwłaściwszy kierunek akcji i wybra­
                                            nemu przez siebie adwokatowi udzielał pożytecznych objaśnień.
                                               Sprawa obecna była zawikłana. Pan Tomasz im więcej wczytywał
                                            się w papiery, tym bardziej zapalał się. W emerycie ocknął się adwo­
                                            kat. Nie wychodził już z mieszkania, nie sprawdzał, czy starto kurz
                                            w salonach, tylko zamknięty w swoim gabinecie czytał dokumenty
                                            i notował.
                                               Wieczorem stary lokaj mecenasa przyszedł z codziennym raportem.
                                            Doniósł, że pani doktorowa wyjechała z dziećmi na letnie mieszkanie,
       3   odźwierny – osoba  pilnująca     że zepsuł się wodociąg, że odźwierny  Kazimierz zrobił awanturę ze
                                                                                  3
       drzwi, bramy; portier
                                            stójkowym i poszedł na tydzień – do kozy . Zapytał w końcu: czy pan
                                                                                      5
                                                       4
       4   stójkowy  –  szeregowy  poli-    mecenas nie zechce widzieć się z nowo przyjętym stróżem?…
       cjant, posterunkowy
                                               Ale  mecenas,  pochylony  nad  papierami,  palił  cygaro,  puszczał
       5   koza – tu: areszt, więzienie     kółka dymu, a na wiernego sługę nawet nie spojrzał.
       6   faworyty – zarost na policz-        Na drugi dzień pan Tomasz jeszcze siedział nad aktami; około
       kach, baki, bokobrody                drugiej zjadł obiad i znowu siedział. Jego rumiana twarz i szpako­
                                                           6
       7   studium z natury – tu: szkic do   wate faworyty  na szafirowym tle pokojowego obicia przypominały
                                                              7
       portretu                             „studia z natury” . Matka ociemniałej dziewczynki i jej wspólniczka
                                        82



   0717_881216_polski_kl6_cz_1_DRUK.indd   82                                                                 17.07.2019   20:09:17
   79   80   81   82   83   84   85   86   87   88   89