Page 87 - 881216_polski_pod_kl6_cz_1
P. 87

– Co pan mówi?… – zawołał służący, którego nagle rozzuchwalił
          ten niepojęty rozkaz.
            – Ażeby, dopóki się z nim nie rozmówię, puszczał co dzień ka­
          tarynki na podwórze – powtórzył mecenas wsadzając ręce w kie­
          szenie.
            – Nie rozumiem pana!… – odezwał się służący z oznakami obra­
          żającego zdziwienia.
            – Głupiś, mój kochany! – rzekł mu dobrotliwie pan Tomasz. – No,
          idźcie do roboty – dodał.
            Lokaj i stróż wyszli, a mecenas spostrzegł, że jego wierny sługa
          coś towarzyszowi swemu szepcze do ucha i pokazuje palcem na
          czoło…
            Pan Tomasz uśmiechnął się i jakby dla stwierdzenia  ponurych                 11   stwierdzenie – tu: potwierdzenie
                                                                   11
          domysłów famulusa  wyrzucił katarynce dziesiątkę.                              12  famulus – zaufany sługa
                              12
            Następnie wziął kalendarz, wyszukał w nim listę lekarzy i zapisał
          na kartce adresy kilku okulistów. A że kataryniarz odwrócił się teraz
          do jego okna i za jego dziesiątkę począł przytupywać i wygwizdywać
          jeszcze głośniej, co już okrutnie drażniło mecenasa, więc zabrawszy
          kartkę z adresami doktorów, wyszedł, mrucząc:
            – Biedne dziecko!… Powinienem był zająć się nim od dawna…












































                                                                                  85
                                                                                  85


   0717_881216_polski_kl6_cz_1_DRUK.indd   85                                                                 17.07.2019   20:09:18
   82   83   84   85   86   87   88   89   90   91   92