Page 89 - 883457_K-K METO B_cz-1
P. 89

Jesień w parku, w lesie                               Wrzesień, tydzień 4



            Dwa brązowe kasztany leżały na trawie.
            Teraz biorą udział w wesołej zabawie.
                                               II

            Zajęcia 1. Słuchanie opowiadania Stanisława Karaszewskiego Liściobranie.
            • Jesienne kałuże – zabawa ruchowa.
            Szarfy.
            N. rozkłada szarfy (kałuże) na podłodze. Zadaniem dzieci jest przechodzenie przez nie
            w taki sposób (przeskakiwanie, omijanie), żeby nie wpaść do wody.
            • Słuchanie opowiadania.

            Po kilku dniach szarych i deszczowych nadeszła złota jesień. Promienie słoneczne oświetliły drze-
            wa. Liście przebarwiały się z soczyście zielonych w żółte, czerwone, brązowe, w różnych odcieniach.
            Tak, jakby jesień była niestrudzoną malarką i uparła się przemalować zieleń na wesołe kolory.
              – Starszaki, idziemy do parku. Powitamy złotą jesień.
              – Hura! – krzyknęły przedszkolaki. – A kasztany będą?
              – Będą, będą! Kasztany i żołędzie, i jarzębina! I mnóstwo pięknych liści! Zbierzemy najład-
            niejsze i zaniesiemy do przedszkola!
              Park wyglądał piękniej niż kiedykolwiek. Kasztanowce zrzucały kolczaste zielone kule.
            Osłonki pękały, uwalniając brązowe kasztany. Owoce toczyły się wprost pod stopy dzieci. Dęby
            czerwone zapłonęły czerwienią. Liście na białych brzozach zamieniły się w złoto. Na jarzębi-
            nach dojrzewały czerwone korale. Park mienił się kolorami. Tylko sosny, jodły i świerki – jak
            zwykle – trwały przystrojone w zielone igiełki.
              – Drzewa iglaste przez cały rok są zielone. Nie gubią igieł przed zimą. Wyjątkiem jest mo-
            drzew, który zrzuca igły jesienią! – wyjaśniała pani.
              – O, wiewiórka! – zawołał Paweł i pobiegł za rudym zwierzątkiem. Wiewiórka wspięła się na
            sosnę. Przycupnęła na gałęzi. W łapkach trzymała szyszkę. Wyłuskiwała z niej nasionka.
              – Basia, Basia, Basia – zawołał Paweł. Rude zwierzątko, szurając pazurkami, zbiegło po spę-
            kanej korze sosny. Zbliżyło się do dzieci.
              – Nie, Pawle, tego nie wolno robić! – zaprotestowała pani.
              – Czego nie wolno robić? – zdziwił się Paweł.
              – Nie karmimy dzikich zwierząt w parku! Ani wiewiórek, ani ptaków. Nie wolno im dawać
            słodyczy. Od tego chorują. Nie wolno ich brać na ręce. Niektóre roznoszą choroby, bardzo groź-
            ne dla ludzi. Zdarzają się wiewiórki chore na wściekliznę!
              – Słyszałam, że lisy też chorują na wściekliznę! – powiedziała Ania.
              – I psy!
              – I wilki!
              – I ludzie też!
              – Ale tu nie ma lisów ani wilków!
              – Ale są psy!
              – Ale psy są szczepione na wściekliznę!
              – Ale nie wszystkie!
              – Chora wiewiórka może zarazić wścieklizną każde zwierzę i każdego człowieka – dodał Piotrek.
              – Jak cię ugryzie, to będziesz się wściekał!
              – To nie jest śmieszne! Kiedyś na wsi ugryzł mnie bezpański pies. Nie wiadomo, czy był
            szczepiony na wściekliznę, czy nie. Poszliśmy do lekarza. Opatrzył ranę i zapytał, czy pies był
            szczepiony. Nie wiedzieliśmy. Nikt nie znał tego psa. Pojawił się, ugryzł mnie i gdzieś przepadł.
            Weterynarz nie mógł go przebadać, czy zdrowy był, czy chory. Musiałem chodzić do pani pielę-
            gniarki na zastrzyki i to okropnie bolało!
                                                                                    87
   84   85   86   87   88   89   90   91   92   93   94