Page 124 - 881908_ODKRYWAM_SIEBIE_A_cz_2
P. 124
• Ćwiczenia słuchowe Dźwięki wokół nas.
Dzieci siedzą z zamkniętymi oczami i wsłuchują się w odgłosy dochodzące z otoczenia.
Dzielą się swoimi spostrzeżeniami na temat tego, co słychać za oknem, za drzwiami sali,
wewnątrz niej. N. podkreśla, że dźwięki towarzyszą człowiekowi zawsze. Jedne są natural-
ne, a inne można utworzyć, np. uderzając o siebie różnymi przedmiotami. (Pokazuje, jak po-
wstają w ten sposób dźwięki).
• Zabawa orientacyjno-porządkowa Idziemy za dźwiękiem.
Kołatka.
Dzieci spacerują po sali, w różnych kierunkach. Kiedy usłyszą dźwięki kołatki, ustawiają się za
N., który na niej gra, i idą za dźwiękiem. Brak dźwięku jest sygnałem do marszu w różnych kie-
runkach. (Podczas powtórzeń zabawy N. może wykorzystywać inne instrumenty perkusyjne).
II
Słuchanie opowiadania Ewy Stadtmüller Koncert.
• Oglądanie zdjęć przedstawiających instrumenty.
Tablica demonstracyjna nr 46.
− Nazwijcie znane wam instrumenty.
(Gitara, trąbka, skrzypce, saksofon,
perkusja, fortepian).
− Wskażcie skrzypce.
− W jaki sposób gramy na skrzyp-
cach? Pokażcie.
− Jakie dźwięki wydają skrzypce?
Dzieci naśladują grę na skrzypcach.
• Słuchanie opowiadania.
Od samego rana pani Basia robiła
tajemnicze miny i mówiła o wspa- 46
46
niałej niespodziance.
– Może to będzie teatrzyk? – próbował się domyślić Oskar.
– A może pan czarodziej z cylindrem i królikiem… – rozmarzyła się Ania.
– Ja bym wołał policjanta. Najlepiej z psem – włączył się do rozmowy Adam.
Niestety, wkrótce okazało się, że nikt nie zgadł, bowiem przed grupą starszaków stanęło
czterech bardzo elegancko ubranych panów… ze skrzypcami. Jedne były małe – takie do wsa-
dzania pod brodę, inne duże – takie do stawiania na ziemi.
Właściciel największych skrzypiec przedstawił wszystkich pozostałych muzyków i ich instru-
menty. Okazało się, że te duże skrzypce to wiolonczela, te niewiele większe od skrzypiec – al-
tówka, a cały zespół nazywa się kwartet.
– Zagramy wam „Cztery pory roku” – zapowiedział wiolonczelista. – Zobaczymy, czy je roz-
poznacie – uśmiechnął się. – Słuchajcie uważnie, bo po każdym fragmencie zapytam was, jaka
to była pora roku. Antonio Vivaldi, który ten utwór skomponował, będzie wam podpowiadać.
Adam spojrzał pytająco na czwórkę muzyków – zaraz, zaraz, przecież żaden z nich tak się nie
nazywał.
Wiolonczelista jakby czytał w jego myślach.
– Antonio Vivaldi żył bardzo dawno temu – uśmiechnął się – dlatego nie ma go tu z nami,
a podpowiedzi, o których mówiłem, to dźwięki naśladujące śpiew ptaków, świst wiatru czy
szum deszczu. Zresztą… posłuchajcie sami.
Zaczęli grać. Z początku Adam myślał, że z tymi podpowiedziami to jakaś bujda, ale w pew-
nej chwili aż podskoczył na dywanie.
– Ptaki! Najprawdziwsze ptaki!!! Właśnie tak śpiewają u dziadka w ogrodzie. Tyle razy słu-
124