Page 89 - 881909_ODKRYWAM_SIEBIE_A_cz_3
P. 89
Dzieci za N.:
Koteczek mały delikatnie poruszają palcami w różnych kierunkach,
po trawce biegał.
Nóżkami tupał, naprzemiennie uderzają w plecy otwartymi dłońmi,
nóżkami machał. masują je obiema rękami,
Potem się ślizgał przesuwają zewnętrzną stroną dłoni do góry,
do góry i w dół. wewnętrzną – w dół,
W kółko się kręcił rysują rękami koła w przeciwnych kierunkach,
i piłką się bawił. delikatnie uderzają pięściami,
Gdy deszcz zaczął padać, stukają palcami wskazującymi z góry na dół,
pod drzewem się skrył rysują obiema rękami kształt liścia,
i bardzo zmęczony przesuwają złączone dłonie w jedną i w drugą
spać się położył. stronę.
• Zabawa orientacyjno-porządkowa Koguty i kury (przewodnik, cz. 3, s. 86).
II
Słuchanie opowiadania Heleny Bechlerowej O kotku, który szukał czarnego mleka.
• Naśladowanie głosu kota i jego sposobu poruszania się.
• Słuchanie opowiadania.
Był raz biały kotek, który miał przyjaciela – czarnego kotka. Biały kotek koniecznie chciał być
taki sam, jak jego przyjaciel.
– Po co ci to? – pytał ten czarny. – Mnie wcale nie przeszkadza, że ty jesteś inny niż ja.
– A ja bym wolał być taki sam – mówił biały. – I będę taki, zobaczysz! Kogo tylko spotkał,
pytał, co robić, żeby być czarnym.
Sowa, która po nocy lata, poradziła mu:
– Jeżeli przez trzy dni i trzy czarne noce będziesz siedział w czarnej piwnicy, staniesz się czar-
ny. Możesz mi wierzyć, stara jestem i mądra.
Siedział biały kotek w ciemnej piwnicy, świata nie widział. Wyszedł i przejrzał się w lusterku.
Jak był biały, tak został, tylko schudł trochę, bo nic nie jadł przez trzy dni w tej czarnej piwnicy.
Wrona, która siadywała na kominie, dała inną radę.
– Czy próbowałeś wyskoczyć kominem? – pytała białego kotka.
– Nie.
– Spróbuj. Zobaczysz, nikt cię nie pozna, tak się odmienisz.
Zakradł się kotek do komina i kominem wyskoczył na dach.
– Czarniejszego kota, jak żyję, nie widziałam! – zachwycała się wrona.
I kotek nie mógł się nacieszyć. Ale radość trwała tylko jeden dzień.
Drugiego dnia wiał straszny wicher. Jak dmuchnął, zwiał czarne sadze z kotka. Biały kotek nie był
teraz ani czarny, ani biały, tylko brudny. Mył się pół dnia. A przez drugie pół martwił się na nowo.
– Źle mi radziła sowa, źle radziła wrona. Pójdę do żaby.
Ale żaba była zielona i znała się tylko na zielonym kolorze. Na ten kolor kotek nie miał ochoty.
– Zapytam sroki. Ona jest trochę czarna, trochę biała. Może dobrze poradzi.
Sroka kiwała głową, udawała bardzo mądrą. Wreszcie powiedziała:
– Musisz pić czarne mleko.
– Skąd ja wezmę czarne mleko? – pyta kotek.
– Od czarnej krowy. Od takiej, która nie ma ani jednej białej plamki.
Wziął kotek dzbanuszek i poszedł szukać czarnej krowy. Wcale to nie było łatwe. Każda miała
jakąś białą plamkę.
89