Page 132 - 881915_ODKRYWAM_SIEBIE_A+_cz_3
P. 132
• Zestaw zabaw ruchowych – nr 26 (przewodnik, cz. 3, s. 119).
II
Zajęcia 1. Słuchanie opowiadania Grzegorza Kasdepke Słupek.
• Rozmowa na temat gry w piłkę nożną.
− Co to są: gol, karny?
− Ilu zawodników jest w każdej drużynie?
− Czy znacie nazwę jakiegoś polskiego zespołu piłkarskiego (jakichś zespołów piłkarskich)?
− Jak nazywamy osoby, które siedzą na ławkach (trybunach) i oglądają mecz?
− Czy byliście kiedyś na meczu?
• Słuchanie opowiadania.
Gdy mój syn Kacper chodził jeszcze do przedszkola, często grywaliśmy w piłkę; on stał na bram-
ce, ja strzelałem gola za golem – i bardzo byłem z siebie dumny. Wszystko się zmieniło, gdy
Kacper poszedł do szkoły. Owszem, proponował mi czasami wspólną grę, ale coraz rzadziej ru-
szałem do ataku. Najczęściej sugerowano mi, że powinienem zająć pozycję na prawej pomocy
albo na lewej obronie, a później okazało się, że muszę zostać bramkarzem, bo żaden z kolegów
Kacpra nie ma na to ochoty.
– Ja też nie mam na to ochoty – broniłem się. – Dlaczego nie mogę grać w ataku?
– Bo za bardzo sapiesz – powiedział bezlitośnie Kacper.
– I jest pan trochę za wolny – dodał delikatnie jego kolega Kornel.
Cóż, z faktami nie da się dyskutować – chcąc nie chcąc, zająłem pozycję w bramce. Z czasem
jednak i roli bramkarza mnie pozbawiono; Kacper i jego kumple z powodzeniem radzili sobie
na boisku beze mnie – pozostało więc udawać, że na grę wcale nie mam ochoty. Choć miałem.
– Zagrasz z nami? – któregoś dnia niepodziewanie zapytał mnie Kacper.
– Ja z wami? – aż podskoczyłem na fotelu. – Czemu nie? I radośnie wyruszyłem na boisko.
Radosny nastrój prysł, gdy okazało się, że mam być lewym słupkiem. Bo podobno jestem od-
powiedniego wzrostu – a chłopaki miały dość kłótni o to, czy piłkę strzelono w bramkę, czy też
trochę za wysoko.
– A jeżeli się ruszę? – warknąłem.
– Nie możesz – wytłumaczył mi z powagą Kacper. – Ale spokojnie, to tylko dwa razy po czter-
dzieści pięć minut.
Wytrwałem w bezruchu kwadrans, wytrwałem drugi, ale w trzydziestej pierwszej minucie nie
wytrzymałem i podałem piłkę prawemu słupkowi. Czyli tacie Kornela.
– Do przodu! – wrzasnął prawy słupek, wykopując futbolówkę w stronę chorągiewki na pra-
wym końcu boiska.
Chorągiewkę odgrywała mama Łukasza. Efektownie wyminęła osłupiałych piłkarzy, prze rzu-
ciła piłkę nad moją głową i pognała w stronę bramki przeciwnika. Na ten widok bramka, w po-
staci mamy Aleksa i taty Bartka, rozpierzchła się na boki – i prawdę mówiąc, nie bardzo było
wiadomo, gdzie strzelać.
Kacper nie był ze mnie zadowolony. Pozostałe chłopaki też.
– Chyba trzeba będzie ich wykopać – mruknął Kornel.
– No, no, żadnego wykopywania! – zaprotestował tata Kornela. – Co najwyżej możecie nam
dokopać. W piłkę.
I umówiliśmy się na mecz. Rodzice kontra dzieciaki. Jestem pewny zwycięstwa, bo tym razem
będę piłką!
• Rozmowa na temat opowiadania.
− Na czym polegała gra w piłkę nożną Kacpra i jego taty, kiedy chłopiec chodził jeszcze do
przedszkola?
132