Page 41 - 882176_OS lifting BB+ cz2
P. 41
– Cześć! – odparł grzecznie zapytany, wyglądający jeszcze dziwniej. – Jestem normalny wirus!
A ci tam, za mną – to moja liczna rodzina.
– Witamy! Dużo was!
– Fakt. Dużo. Jeśli nie ma tu dla nas miejsca, pójdziemy sobie gdzie indziej.
– Ach, nie, zostańcie. Będzie jeszcze weselej!
– Dziękujemy za tak serdeczne przyjęcie. A wy, kim właściwie jesteście?
– My? Normalne bakterie!
– Miło nam! A tam, obok małego palca? – dociekał gadatliwy, dorodny wirus.
– Tam? Grzyby chorobotwórcze – informowała chętnie bakteria, bo dawno nie miała okazji
do miłej rozmowy. – Bliżej kciuka możesz spotkać grupkę pierwotniaków, ale ich jest strasznie
mało – tylko kilka tysięcy.
Wirus rozglądał się zaciekawiony, a wraz z nim jego rodzina. (...) Obie ręce Stasia aż lepiły
się od brudu! Czyli – istny raj!
– Skąd jesteście? – zagadywała bakteria.
– My? Zza ucha tego bezdomnego psa. A wy?
– Mieszkałyśmy poprzednio na ogonie czarnego kota, którego Staś tak bardzo chciał złapać.
Kot się wymknął, a my zmieniłyśmy natychmiast miejsce pobytu.
– Ale, ale, dokąd jedziemy?
Wszyscy przestraszyli się nie na żarty. Rozmawiając, nie zauważyli, że Staś wracał do domu.
Otworzył drzwi i pobiegł prosto do kuchni. Już z daleka widać było na stole talerz z ciastkami
upieczonymi właśnie przez mamę.
– Świetnie! – zapiszczały chórem wirusy, bakterie, pierwotniaki i grzyby chorobotwórcze.
– Mały na pewno się rozchoruje, a my będziemy mieć używanie.
Cieszyły się jednak przedwcześnie. Zanim bowiem wyciągnięty paluszek Stasia dotknął
słodkiego kremu, usłyszały groźny głos taty: – Umyłeś ręce po przyjściu z podwórka?
– Już, już, myję. Chociaż są czyste – mamrotał chłopiec pod nosem, idąc do łazienki. – Pa-
miętam, pamiętam. Nie musisz mi ciągle przypominać, że różne drobnoustroje są tak małe, że
ich wcale nie widać.
A na jego dłoniach panowała martwa cisza.
– No to po nas – jęknęła tylko największa bakteria.
– Niech się pani nie martwi – zdążył zawołać w jej stronę znajomy wirus, gdy z kranu lała
się woda.
– Popłyniemy do rur po nową przygodę. Zatruć wodę też jest przyjemnie.
– O niedoczekanie. – To pachnące mydełko aż spieniło się ze złości. Podskoczyło do góry
i ruszyło do ataku. Kręciło się prędko jak chyba jeszcze nigdy przedtem. Mało nie wpadło do
umywalki.
Po chwili w całym domu zapanowały ład i porządek. Tata spokojnie czytał gazetę, Staś zaja-
dał ciastka, a mydło zdrzemnęło się, uspokojone, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.
• Rozmowa dotycząca opowiadania.
− Co znajdowało się na dłoniach Stasia?
− Czy ręce Stasia były czyste?
− Co pomogło usunąć wirusy, bakterie, grzyby?
− Dlaczego należy myć ręce?
• Zabawa bieżna Uciekasz – gonisz.
Dzieci dobierają się dwójkami, stają jedno za drugim. Na hasło Uciekasz, dziecko stojące jako
pierwsze przemieszcza się po sali, wykonując pięć niewielkich kroków, partner śledzi jego
ruchy. Na hasło Gonisz, partner odtwarza drogę kolegi i staje za jego plecami. Następuje
zmiana ról.
39