Page 118 - 882440_OS lifting BB+ cz3
P. 118
Gdy kareta toczyła się polną drogą, kot pognał przed siebie ku polom i łąkom, które były
własnością pewnego czarodzieja. Zamek tego czarodzieja widać było z daleka, stał on bowiem
na wzgórzu, otoczony obronnym murem. Gdy zdyszany kot dopadł do łąki, zobaczył na niej
kosiarzy czarodzieja.
– Dobrzy ludzie! Kosiarze! – zawołał. – Jeśli nie chcecie, aby was pożarł wasz pan – czarodziej,
powiedzcie królowi, który tu zaraz nadjedzie karetą, że łąki te należą do Jaśnie Wielmożnego
Pana Szarabana... I kot popędził ku polom czarodzieja.
Wkrótce królewska kareta zbliżyła się ku łąkom.
– Ej, dobrzy ludzie! – zawołał król. – A czyją to piękną łąkę kosicie?
– Jaśnie Wielmożnego Pana Szarabana! – odpowiedzieli chórem kosiarze.
– Piękne masz łąki, Jaśnie Wielmożny Panie Szarabanie – powiedział król i kazał jechać dalej.
Kot tymczasem był koło pól czarodzieja, na których pracowali żeńcy.
– Dobrzy ludzie! Żeńcy! – zawołał. – Jeśli nie chcecie, żeby was pożarł wasz pan – czarodziej,
powiedzcie królowi, który tu zaraz nadjedzie karetą, że pola te należą do Jaśnie Wielmożnego
Pana Szarabana... I kot popędził ku zamczysku czarodzieja.
Wkrótce królewska kareta zbliżyła się ku pięknym polom.
– Ej, dobrzy ludzie! – zawołał król. – A czyje to piękne pola kosicie?
– Jaśnie Wielmożnego Pana Szarabana! – odpowiedzieli chórem żeńcy.
– Jakie masz piękne pola, Jaśnie Wielmożny Panie Szarabanie – powiedział król i kazał
jechać dalej.
Tymczasem kot dopadł do zamku czarodzieja, skoczył przez okno do komnaty, gdzie siedział
czarodziej i jadł obiad.
– A to co? – zapytał na widok kota w butach.
– Kot w butach – odpowiedział kot. Znajdź utwór
– Nigdy takich rzeczy nie widywałem – burknął czarodziej. – Zajmuję się czarowaniem i znam
we własnych zasobach
się dobrze na tym.
– Właśnie – powiedział kot. – Przyszedłem przekonać się, czy to prawda.
– Jak to? – czarodziej poczerwieniał ze złości. – Ja miałbym nie znać się na czarach?
– Ktoś mi powiedział, ale nie wiem, czy to prawda, czy plotka, że szanowny pan umie sam
siebie zaczarować.
– Oczywiście! – zawołał czarodziej. – Mogę się przemienić, i to tu, zaraz, na twoich oczach,
we wszystko, w co mi się spodoba.
– Nawet w lwa? – zaciekawił się kot.
– Wrau! – odpowiedział czarodziej i w mgnieniu oka przemienił się w lwa...
– A czy szanowny pan potrafi przemienić się w coś maleńkiego, na przykład w myszkę?
– Pii – odpowiedział czarodziej i z okazałego lwa przemienił się w małą myszkę.
Na to tylko czekał kot. Rzucił się na mysz i łaps-caps! Schwytał ją i pożarł. W tejże chwili
usłyszał turkot kół królewskiej karety. Wybiegł więc naprzeciw, skłonił się pięknie i powiada:
– Witaj, Królewski Majestacie, w zamku Jaśnie Wielmożnego Pana Szarabana!
– Więc i ten piękny zamek należy do ciebie! – wykrzyknął król. – Jakże miło, że poznałem
tak zamożnego młodzieńca! – to mówiąc, potrząsał dłonią zdumionego młynarczyka, któremu
wydawało się, że śni mu się to wszystko: i zamek, i kareta, i pola, i łąki, i król, i piękna królewna.
– Proszę na ucztę! – wykrzyknął kot.
Król był wprost oczarowany ucztą i wspaniałością zamku, a królewna patrzyła z zachwytem
na młynarczyka.
– Widzę, że posiadasz pan wielkie dobra... Podobasz mi się i nic nie stoi na przeszkodzie, abyś
został moim zięciem – powiedział król.
116