Page 21 - 882440_OS lifting BB+ cz3
P. 21
− Czym karmimy ptaki zimą?
− Czym nie wolno karmić ptaków?
− Dlaczego powinniśmy dokarmiać ptaki?
− Czy w czasie zimy napełniamy ptakom poidełka?
• Zabawa Echo rytmiczne.
N. liczy głośno miary taktowe (najlepiej przyjąć metrum czterodzielne lub trójdzielne),
wyklaskuje dowolny rytm w ramach jednego taktu. Dzieci w następnym takcie powtarzają
ten sam rytm jak echo.
• Nauka piosenki (zwrotki pierwszej i refrenu) fragmentami, metodą ze słuchu.
(Pozostałych zwrotek dzieci będą się uczyć w następnych dniach).
• Zabawa Budujemy domek dla ptaków.
Tamburyn, dzwonki, bębenek, grzechotka.
Dzieci podskakują po całej sali przy akompaniamencie tamburynu. Gdy usłyszą zagrane
pałeczką na dzwonkach glissando w obu kierunkach, dobierają się parami i naśladują piło-
wanie deseczki na domek dla ptaszków.
Gdy usłyszą rytmiczne pukanie na bębenku:
naśladują zbijanie domków dla ptaków za pomocą młotka i gwoździ.
Dźwięki potrząsanej kilkakrotnie grzechotki to sygnał do wieszania domków na drzewach.
• Wspólny śpiew piosenki (zwrotki pierwszej).
• Marsz po kole przy piosence Ptasi bar.
• Zabawa muzyczno-ruchowa Ptaszki zimą.
Skakanki, dzwonki.
N. rozkłada po przekątnej sali skakankę (lub więcej skakanek, jeżeli jest liczna grupa). Dzieci
biegają po całej sali – jest zima i ptaki fruwają, żeby się rozgrzać. Na pierwszy sygnał (po-
wtarzanie tego samego dźwięku wartościami ósemkowymi) dzieci kucają i wystukują grany
rytm palcami – zbierają dzióbkami ziarenka. Na drugi sygnał (glissando w górę) – ptaszki,
z okrzykiem: Frrrrr! zrywają się do lotu i fruwają po sali. Na trzeci sygnał (klaśnięcie) – ptaszki
gromadzą się na drutach (skakankach) i głośno ćwierkają: ćwir, ćwir, ćwir…
Zajęcia 2. Słuchanie opowiadania Hanny Zdzitowieckiej Przy leśnych paśnikach.
• Wypowiedzi dzieci na temat: Co jedzą zwierzęta w lesie w czasie zimy?
• Słuchanie opowiadania.
Deń, deń, deń – dzwonią dzwonki u sań.
To gajowy, pan Marcin, wiezie do lasu wiązki siana i liściarkę – pęki gałęzi ściętych jeszcze
pod koniec wiosny. Młode, pożywne, choć wysuszone, gałązki będą smakować gościom stołówki
na leśnej polanie.
Krzyś powozi Siwkiem, który idzie równo, sam skręca to w prawo, to w lewo. Nigdy się nie
pomyli. Stary koń dobrze zna drogę, którą tyle razy już przeszedł.
Joasia zagrzebała się w siano. Widać tylko kapturek i koniec sterczącej spod niego kokardy.
Drzewa przybrały jakieś dziwne kształty. Gałęzie uginają się pod śniegiem. Przy każdym powiewie
wiatru sypie się z nich biały tuman.
– Spójrz, Krzysiu! Ten świerk wygląda jak dziad borowy w wielkiej, białej czapie i białej, grubej
szubie – woła Joasia.
19