Page 144 - 881909_ODKRYWAM_SIEBIE_A_cz_3
P. 144

Przebieg dnia
                                                I
            • Ćwiczenia logorytmiczne na podstawie wiersza Wandy Grodzieńskiej Marsz.

                                            Dzieci za N.:
            Hej, idziemy naprzód żwawo      maszerują w miejscu; po wypowiedzeniu wersu
                                            wykonują dwa klaśnięcia,
            nóżką lewą, nóżką prawą.        jak wyżej,
            Tup, tup, tup! Buch, buch, buch!   trzy razy tupią, trzy razy uderzają piąstką o piąstkę,
            A kto z nami, ten jest zuch!    obracają się wokół własnej osi,
            Radość w oczach wszystkich świeci:   wskazują na oczy; po wypowiedzeniu wersu
                                            wykonują dwa klaśnięcia,
            na wycieczkę idą dzieci.        maszerują w miejscu; po wypowiedzeniu wersu
                                            wykonują dwa klaśnięcia,
            Tup, tup, tup! Buch, buch, buch!   trzy razy tupią, trzy razy uderzają piąstką o piąstkę,
            A kto z nami, ten jest zuch!    obracają się wokół własnej osi.

            • Zabawa ruchowo-naśladowcza Jedziemy na rowerze.
            Dzieci leżą na plecach, naśladują jazdę na rowerze – pod górkę i z górki (wolno i szybko).
                                               II
            Słuchanie opowiadania Hanny Zdzitowieckiej Bajka o mydlanej bańce.
            • Zagadki dotykowe Co to za przedmioty?
            Kubeczek po jogurcie, mydło, opaska.
            N. pokazuje dzieciom kubeczek po jogurcie i mydło. Dzieci nazywają te przedmioty, pró-
            bują omówić ich kształty, a następnie z zasłoniętymi oczami odgadują, który z tych przed-
            miotów podał im do rąk N.
            • Zabawa rozwijająca umiejętność kojarzenia – Do czego to wykorzystam?
            Dzieci mówią, do czego można wykorzystać przedmioty z poprzedniej zabawy (podają
            swoje propozycje).
            • Słuchanie opowiadania.

            Któregoś dnia Marynka bawiła się w robienie baniek mydlanych. Nie bardzo jej się to udawało.
            Może mydło było źle rozrobione, może zbyt mocno dmuchała... Z rozszczepionej słomki spada-
            ły mętne, szare krople albo wylatywały malutkie, od razu pękające, banieczki. Marynka znie-
            chęciła się.
              – Spróbuję jeszcze tylko raz – postanowiła.
              Znowu szara kropelka upadła na ziemię. Tuż  za nią ukazała się w rozwidleniu słomki druga,
            nieduża, ale coś w niej zamigotało złociście. Marynka dmuchnęła lekko. Bańka wydęła się. Co-
            raz więcej złotych błysków przelewało się po niej i zmieniało w barwy różowe i czerwone.
              – Jaka śliczna – pomyślała Marynka. Nie odejmowała słomki od ust, bojąc się nieostrożnym
            ruchem popsuć kolorową bańkę.
              Wtem jakby ktoś jej szepnął do ucha: – Dmuchnij jeszcze...
              – Czyj to głos? Przecież nikogo tu nie ma... Może mi się zdawało? A może to bańka mydlana
            tak prosi? – przemknęło jej przez głowę. Dmuchnęła lekko, ostrożnie. W bańce zamigotały bły-
            ski zielone i modre. Przeleciały i zniknęły.
              – Dmuchnij jeszcze... Chcę być piękna, najpiękniejsza z wszystkich baniek mydlanych! Pięk-
            niejsza od tęczy na niebie – szeptał ten sam głosik. Tak przynajmniej wydawało się Marynce.



          144
   139   140   141   142   143   144   145   146   147   148   149