Page 53 - 881916_ODKRYWAM_SIEBIE_A+_cz_4
P. 53

Lekko unoszą się nad łąką,   Pracowite, chociaż małe,
           gdy tylko zaświeci słonko.   pracują wytrwale,
           Mają skrzydła kolorowe       budują kopce i pałace,
           i małe czułki na głowie.     szanujmy ich pracę.
           (motyle)                     (mrówki)
           Na własnych plecach          Skaczą po łące,
           domek swój nosi,             pływają w wodzie,
           a więc nikogo                z boćkiem bywają
           o nocleg nie prosi.          w ciągłej niezgodzie.
           (ślimak)                     (żaby)
           • Zestaw zabaw ruchowych – nr 30 (przewodnik, cz. 4, s. 40).
                                              II
           Zajęcia 1. Ślimaki z plasteliny – lepienie ślimaków z wałeczków plasteliny.
           • Słuchanie opowiadania Heleny Bechlerowej O ślimaku dziwaku.
           Na grządce sałaty mieszkał ślimak w małym domku. Ślimak nazywał się Sałatek. Codziennie
           wyglądał ze swojego domku. A ledwo się wychylił, widział trochę dalej za grządkami duży, biały
           dom. Tam mieszkał ogrodnik. Sałatek nie mógł się na ten dom napatrzeć. Założył nawet okula-
           ry, żeby lepiej widzieć. Wreszcie wywiesił takie ogłoszenie:
           „Chcę przebudować dom.
           Może tak, może siak,
           ale sam nie wiem, jak.
           Zgłoś się, mądra głowo,
           na ulicę Sałatową”.
           Jednego ranka przyleciała na ulicę Sałatową ważka. Zabrzęczała przejrzystymi skrzydełkami
           i obeszła dom dookoła.
           – No, rozumie się, brakuje tu okien. Co to za dom bez okien! I w pół godziny gotowe było okienko z prze-
           zroczystymi szybkami. Sałatek bardzo się ucieszył. Wyglądał przez okienko do samego południa.
           Zobaczył, że do jego domku zbliża się pajączek. „Chyba nie do mnie” – pomyślał Sałatek. Ale
           pajączek już pukał w szybę.
           – Dzień dobry, Sałatku! Widzę, że masz okno w swoim domu. Ale cóż to za okno bez firanek!
           Chcesz? Uprzędę ci firaneczki.
           Patrzył z zachwytem, jak pajączek biega szybko wokoło okienka, jak przędzie, splata cieniutkie
           niteczki. Niewiele czasu minęło, a już wisiała u okna firanka cienka, przejrzysta.
           – Dziękuję ci, pajączku! Naprawdę jesteś mistrzem!
           Ledwie pajączek znikł na zakręcie, przyleciała jaskółka.
           – Śliczny masz domek, Sałatku! Okno ma firanki, ale gdzie komin? Postawię na twoim domku
           komin. Wiesz przecież, że jestem doskonałą murarką!
           – Mam już okno, mam firanki, stawiaj i komin, jaskółeczko! – ucieszył się Sałatek. Jaskółka była
           chętna do pracy. A nad stawem gliny pod dostatkiem. Sałatek tylko patrzył  i nic nie mówił. –
           No, zobacz sam! – powiedziała jaskółka po skończonej pracy.
           – Piękny! Odleciała, a Sałatek oglądał komin, kręcił różkami i cieszył się.
           – No – chyba już niczego w moim domku nie brakuje! Zjem kolację i pójdę spać. Ale wtedy wła-
           śnie Sałatek zobaczył przez okno małe światełko.
           – Kto świeci sobie w ciemności? Kto to może być? Światełko było już na progu.
           – Dobry wieczór! Jestem świetlik. Nazywają mnie też świętojańskim robaczkiem – powiedział
           gość. – Strasznie tu u ciebie ciemno, Sałatku! Co to za dom bez lampy? Chcesz, zostanę  u ciebie
           i będę świecił. Któż by nie chciał mieć takiej ślicznej latarenki!

                                                                                   53
   48   49   50   51   52   53   54   55   56   57   58